Dlaczego czekam na markę Squale?

Są takie marki, na które czeka się długo – i z konkretnych powodów. Squale chodziło za mną od dawna. Wiedziałem, że to zegarki wyjątkowe, ale przez długi czas nie było możliwości, żeby w ogóle o nie zawalczyć. Marka była już objęta dystrybucją w Polsce, a my szanujemy istniejące zasady gry. Ale kiedy sytuacja się zmieniła, nie czekaliśmy długo. Skontaktowaliśmy się z właścicielem, rozpoczęliśmy rozmowy – i dziś mogę powiedzieć, że Squale wreszcie zagości w naszej ofercie, a my zostaliśmy jej autoryzowanym przedstawicielem w Polsce.

Spis treści

 

Dlaczego tak bardzo nam na tym zależało? Bo Squale to marka autentyczna. Nie „marketingowo prawdziwa”, tylko naprawdę zbudowana na fundamencie doświadczenia i zrozumienia potrzeb użytkowników. Jej historia sięga czasów, kiedy nurkowanie było jeszcze domeną pasjonatów, a nie przemysłu turystycznego. I to czuć w każdym zegarku, który wychodzi spod ich ręki.

Zegarki z pasji, nie z kalkulacji

Dlaczego czekałem na markę Squale? Bo to marka niesamowicie autentyczna. Stworzona – choć nie przepadam za tym słowem, gdyż często bywa nadużywane – z pasji. Ale właśnie tu to słowo ma sens. Bo mówimy o pasji bardzo konkretnej: do nurkowania. Charles von Buren, pomysłodawca i założyciel Squale, był nurkiem z krwi i kości. To nie był człowiek z biura, który po godzinach zajął się zegarkami – tylko ktoś, kto znał podwodny świat od podszewki. I jednocześnie miał w sobie na tyle odwagi i wizji, żeby spróbować tę swoją pasję przekuć w coś większego.

W tamtym czasie zegarki wodoszczelne były rzadkością. I jeśli już istniały, to często zawodziły tam, gdzie powinny być niezawodne – w głębinach. Von Buren widział to z bliska. Wiedział, że rynek potrzebuje czegoś lepszego. I postanowił działać. Nie tworzył katalogu pełnego modeli „na każdą okazję”. Skupił się na jednym celu: zegarki dla nurków. I to nie z myślą o lifestyle’u, ale o realnych użytkownikach – ludziach, którzy schodzą pod wodę, dla których niezawodność to nie slogan, tylko warunek przetrwania.

Z myślą o nurkach, bez kompromisów

To, co zrobił Charles von Buren, miało bardzo konkretny cel: stworzyć zegarek, który będzie narzędziem. I takim, który wytrzyma nie tylko presję w sensie metaforycznym, ale przede wszystkim dosłownie – pod wodą, na głębokościach, gdzie ciśnienie potrafi zniszczyć nie tylko mechanizm, ale i całą konstrukcję. Do tego dochodziła kwestia odporności na sól morską, która bezlitośnie obchodzi się z materiałami. Szkło, koperta, uszczelki – wszystko musiało być dopracowane. I było.

Squale od początku miało jasno określoną tożsamość. To nie był zegarek do garnituru, tylko zegarek do pracy w wodzie. Zegarek, który miał przetrwać tam, gdzie inne nie dawały rady. I ten kierunek – bardzo prosty, ale konkretny – okazał się trafiony. Marka zyskała uznanie nie przez kampanie reklamowe, ale przez to, że po prostu działała. I działa do dziś.


Z nadgarstków legend freedivingu

Nie trzeba długo szukać dowodów na to, jak silna była pozycja zegarków Squale w świecie nurkowania. Wystarczy wspomnieć nazwiska takie jak Jacques Mayol czy Enzo Maiorka. To nie były postaci z broszur – to byli autentyczni bohaterowie tamtych czasów. Freediverzy, którzy przesuwali granice tego, co wydawało się możliwe. I robili to z zegarkiem Squale na ręku.

Zanim świat zafascynował się wyścigiem na Księżyc, zanim Armstrong postawił stopę na jego powierzchni, emocje budziło coś zupełnie innego: jak głęboko człowiek może zejść pod wodę, na jednym oddechu. Ten „wyścig w dół” przyciągał uwagę i podziw. I właśnie wtedy Squale był obecny – nie jako sponsor, ale jako narzędzie, które spełniało swoją funkcję. Rekordy, które padły z ich zegarkami na nadgarstku, nie są przypadkiem – są dowodem.

Dziś – wciąż ta sama misja

I co najważniejsze: Squale nie zmieniło kierunku. Do dziś produkują wyłącznie zegarki typu diver. Nie idą w szeroką linię produktów, nie gonią za trendami. Zostali wierni temu, co działa – i w czym są najlepsi. Ich zegarki są bardzo dobrze przemyślane, zaprojektowane tak, żeby środowisko wodne było ich naturalnym środowiskiem. I to się po prostu czuje. Patrząc na te modele, biorąc je do ręki – nie ma wątpliwości, że są stworzone z myślą o konkretnym celu. Bez udawania.

Solidność, która idzie w parze z charakterem

Jak na zegarki do nurkowania przystało, Squale stawia na konkretne parametry. Tu nie ma miejsca na kompromisy. Te zegarki muszą być wytrzymałe – i są. Muszą być odporne na ciśnienie, na sól, na uderzenia – i są. Ale równie ważna jest czytelność. Zegarek dla nurka nie może sprawiać kłopotów przy odczycie – niezależnie od warunków, niezależnie od głębokości. I to właśnie Squale rozumie doskonale. Ich projekty są bardzo czytelne – wskazania są klarowne, indeksy dobrze widoczne, wszystko ma swoje miejsce i sens.

Ale to nie znaczy, że te zegarki są nudne. Wręcz przeciwnie. Marka Squale potrafi łączyć funkcję z formą. Potrafi pobawić się kolorem, zaprojektować coś, co ma charakter. Mimo że to zegarki narzędziowe, są po prostu ładne. Ich geometria, proporcje, dobór barw – to wszystko sprawia, że nawet jeśli ktoś nie schodzi pod wodę, potrafi docenić ich estetykę. I to też jest ich siła: potrafią być funkcjonalne, ale jednocześnie atrakcyjne wizualnie. Bez przesady, bez krzyku – z wyczuciem.

Dobrze, że się udało

W Squale cenię coś, co dziś coraz trudniej znaleźć – ciągłość i autentyczność. Marka od lat pozostaje w rękach jednej rodziny. Teraz prowadzi ją Andrea Maggi z bliskimi. I to naprawdę czuć. To nie jest bezosobowa struktura, tylko ludzie, którzy traktują swoją pracę i swoje relacje bardzo osobiście. Dlatego dla mnie to podwójna satysfakcja, że udało się nawiązać współpracę właśnie z nimi. Będziemy razem budować pozycję Squale w Polsce – i bardzo się z tego cieszę.

Ale tak naprawdę to, co mnie najbardziej porusza, to świadomość, z jaką marką mamy do czynienia. To nie są po prostu zegarki. To kawał historii. Historii ludzi, którzy przecierali szlaki w nurkowaniu głębinowym, ludzi z zegarkiem Squale na ręku. I to zobowiązuje. Bo to już nie tylko produkt – to dziedzictwo. I będziemy robić wszystko, żeby je godnie reprezentować.

Jeśli ktoś interesuje się diverami, jeśli lubi zegarki z charakterem i historią – Squale to marka, z którą warto się zapoznać. Nie trzeba wierzyć na słowo. Wystarczy zegarek wziąć do ręki, założyć na nadgarstek, poczuć jakość wykonania. I wtedy wszystko staje się jasne. Bo są rzeczy, których nie da się opowiedzieć – trzeba je po prostu poczuć.

Udostępnij Udostępnij
Powrót do bloga