Z Formex Field Ice Blue na nadgarstku.

FORMEX Field Ice Blue - zaskoczenie z dolnej półki

Ten wpis jest trochę dłuższy, więc jeśli chcesz szybko przeskoczyć do konkretnej części – zerknij na spis treści poniżej:

Nie wiem czy wy też się na tym łapiecie, że przeglądacie daną ofertę, znajdujecie coś ciekawego dla siebie, a potem okazuje się, że spodobał Wam się najdroższy wariant? To czasem bywa irytujące, ale zdążyłem się już przyzwyczaić do tego, że mój wzrok klei się najbardziej do produktów klasy premium, selektywnie omijając ich tańsze odpowiedniki. Tym bardziej byłem zdziwiony, gdy Formex Field, czyli najtańszy zegarek tej szwajcarskiej firmy, zrobił na mnie takie wrażenie. I to od razu po wyjęciu z pudełka.

Fieldy znałem wcześniej – zawsze ceniłem je za kompaktowość, lekkość i niesamowitą wygodę w noszeniu. Ale do nowości podszedłem z rezerwą. Na zdjęciach wyglądały… przeciętnie. Jak instrukcja obsługi – poprawna, rzeczowa, ale bez życia. Dopiero na żywo okazało się, że ten zegarek ma w sobie coś, czego nie da się uchwycić na fotografii – proporcje, barwę, sposób, w jaki gra ze światłem.

I dokładnie tak było tu.

Kiedy zobaczyłem wersję Ice Blue na pasku velcro, poczułem żywe zainteresowanie i wręcz hipnotyzującą moc przyciągania.

Tarcza – choć w nazwie „niebieska” – w rzeczywistości to subtelny miks szarości i turkusu. Opalizuje. Nasuwa mi się skojarzenie z kolorem lodowca. Sprawia wrażenie, jakby delikatnie świeciła. Przyciąga uwagę nie nachalnie, tylko kolorem – intensywnym, ale wyważonym.

Do tego kontrast na tarczy i wysoka czytelność – nawet po zmroku, zanim jeszcze zapalisz światło, już wiesz, która godzina. A na ręce? Wygląda świetnie. Lśni, zwraca uwagę i ma w sobie coś z tej klasy przedmiotów, które wydają się wytopione w całości, a nie złożone z części. Takich, które nosisz i od razu czujesz, że to będzie znajomość na dłużej.

No właśnie – co sprawia, że ten zegarek aż tak mnie ujął? Dlaczego to właśnie Ice Blue został tym jednym, który wywołał emocje? Już wyjaśniam.

„Ten zegarek ma w sobie coś, czego nie da się uchwycić na fotografii.”

Dlaczego FORMEX Field Ice Blue tak mi się podoba?

Tarcza, która robi wrażenie

To, co w pierwszej kolejności przyciąga uwagę, to tarcza. Niby kolor „Ice Blue” – w teorii coś między niebieskim a jasnym błękitem – ale w praktyce to bardziej turkus, z domieszką szarości. Tarcza nie jest płaska ani matowa. Ma delikatny efekt opalizacji, który sprawia, że wygląda jakby świeciła – nie dosłownie, ale daje takie optyczne wrażenie. Zmienia się zależnie od kąta patrzenia i światła. I choć to zegarek prosty w założeniu, ten kolor dodaje mu charakteru. I (co nie zdarza się często) na żywo wygląda znacznie lepiej niż na zdjęciach. Trzeba go po prostu zobaczyć.

„Zmienia się zależnie od kąta patrzenia i światła.”
„Na żywo wygląda znacznie lepiej niż na zdjęciach.”
Formex Field i jego turkusowa tarcza

Czytelność nawet w ciemności

Jednym z największych plusów tego modelu jest kontrast tarczy i wskazówek. Wszystko jest czytelne od razu – nie trzeba kombinować z kątem, nie trzeba się przyglądać. To po prostu działa. Wieczorem czy w słabo oświetlonym pomieszczeniu dalej można bez problemu odczytać godzinę, zanim jeszcze skieruje się rękę w kierunku włącznika światła. Super-LumiNova, której tu użyto, robi robotę, ale też ważne jest to, jak jest rozmieszczona – cyfry są głęboko wypełnione, równomiernie i skutecznie. To nie detal dla estetów, tylko praktyczne ułatwienie.

Wygląd, który przyciąga oko

Ten zegarek na nadgarstku od razu rzuca się w oczy – i to nie dlatego, że coś krzyczy. Po prostu kolor tarczy ma w sobie taką głębię i intensywność, że widać go z daleka. Przyciąga spojrzenia, ale w sposób, który nie męczy. Po prostu dobrze wygląda. Jest czymś więcej niż kolejnym zegarkiem terenowym – ma w sobie coś świeżego, niebanalnego. Można go nosić na co dzień, można na wyjazd, i w każdej sytuacji będzie pasował – właśnie przez to, jak wygląda.

„Ten zegarek na nadgarstku od razu rzuca się w oczy.”
„Kolor tarczy ma w sobie taką głębię i intensywność, że widać go z daleka.”

Pasek velcro – wygoda i funkcjonalność

Pasek velcro to jeden z tych elementów, których nie docenia się, dopóki się ich nie spróbuje. Z pozoru proste zapięcie na rzep, ale wykonane solidnie i bardzo przemyślane. Można go błyskawicznie dopasować – czy to rano, czy po wysiłku, czy w upale, kiedy nadgarstek puchnie. Bez kombinowania, bez potrzeby zdejmowania zegarka. W praktyce to robi różnicę – szczególnie jeśli ktoś nosi zegarek przez wiele godzin dziennie. No i fakt, że nie trzeba narzędzi do zmiany paska to kolejny praktyczny plus.

„Bez kombinowania, bez potrzeby zdejmowania zegarka.”
„Można go błyskawicznie dopasować – czy to rano, czy po wysiłku, czy w upale.”

Lekki jakby go nie było

Tytanowa koperta i pasek velcro sprawiają, że zegarek jest niemal niewyczuwalny. Waży tyle, co nic – i w noszeniu naprawdę to czuć. A właściwie: nie czuć. To jeden z tych modeli, które po chwili stapiają się z ręką. Nie uwiera, nie ciąży, nie przypomina o sobie. A jednocześnie – jest, działa, i robi to, czego od niego oczekujemy. W praktyce oznacza to, że nie muszę go ciągle poprawiać, ani zastanawiać się, czy dobrze leży. Po prostu zapominam, że go mam – i to jest jego największy komplement.

„Waży tyle, co nic – i w noszeniu naprawdę to czuć. A właściwie: nie czuć.”
„To jeden z tych modeli, które po chwili stapiają się z ręką.”

Mechanizm i tarcza – bez zbędnych udziwnień

W środku mamy Selitę SW-200 – standardową wersję, bez żadnych dodatkowych oznaczeń typu „elaboré” czy „chronomètre”. Ale to nie wada. To po prostu dobry, sprawdzony mechanizm, który robi swoją robotę. Równo, stabilnie, bez zaskoczeń. Do tego dochodzi tarcza – zaprojektowana i wyprodukowana przez Formexa, i to widać. Wszystko jest przemyślane – proporcje, indeksy, datownik. Patrzenie na nią to nie tylko sprawdzanie godziny – to też czysta przyjemność z dobrze zaprojektowanego przedmiotu.

„To po prostu dobry, sprawdzony mechanizm, który robi swoją robotę.”

Na koniec – zegarek, który naprawdę mnie poruszył

Nieczęsto mi się to zdarza, ale ten zegarek autentycznie skradł mi serce. Czasem mam wrażenie, że przez lata pracy w zegarkowym świecie człowiek trochę się uodparnia – coraz trudniej o emocje, coraz mniej rzeczy potrafi zaskoczyć. A tu proszę – niby prosty model, bez fajerwerków, bez komplikacji, bez „historii inspirowanej nurkami z lat 50.”. A jednak coś "kliknęło".

„Ten zegarek autentycznie skradł mi serce.”

Jest w tym zegarku coś, co sprawia, że naprawdę chce się go nosić. Nie tylko testować, nie tylko podziwiać, ale po prostu mieć go na ręce i korzystać. Cieszy mnie, że mamy go w ofercie. A jeśli mam być szczery – sam poważnie myślę o jego zakupie. Na zdrowy rozsądek – nie potrzebuję kolejnego zegarka, to byłoby jak piąte koło u wozu. Ale z drugiej strony... mam wrażenie, że to mógłby być ten jeden, który nosiłbym codziennie. Bez zastanawiania się. Po prostu zakładam i wychodzę.

Gdzie kupić FORMEX Field Ice Blue?

Jeśli Ice Blue zrobił na Tobie choć ułamek takiego wrażenia, jakie zrobił na mnie – kliknij niżej. Nie namawiam, nie przekonuję. Po prostu – sprawdź sam, czy zaiskrzy. Pod linkiem też poznasz dokładną specyfikację modelu. Cenę również.

Formex Field Ice Blue

Formex Field Automatic Ice Blue 40 mm

Wysokiej jakości szwajcarski zegarek terenowy z tarczą Ice Blue.

Kup teraz
Udostępnij Udostępnij
Powrót do bloga