Spis treści

Ostatni sezon, jeśli chodzi o nowości od marki traser®, był dla mnie trochę nijaki. Owszem, pojawiły się nowe P67 Officer Pro – zgrabne, kompaktowe, naprawdę wygodne – ale to był raczej udany lifting niż coś, co przyspiesza tętno. Brakowało mi czegoś nowego, czegoś z efektem ”wow”.

Na szczęście końcówka 2024 roku przyniosła ożywienie. P68 Pathfinder z nowym, szwajcarskim mechanizmem solarnym i 8-miesięczną rezerwą chodu na jednym ładowaniu – to już był konkretny krok naprzód. Ale dopiero początek 2025 naprawdę mnie zaintrygował.

traser® wypuścił model, który nie tylko jest nowy, ale i zaskakująco odważny. P99 Iris. Limitowany, mocny, wojskowy. Zegarek, który w wielu aspektach idzie pod prąd tego, co dziś uznaje się za standard w branży. I właśnie dlatego od razu przyciągnął moją uwagę.

Z tarczą na zamek

Pierwsze, co rzuca się w oczy w modelu P99 Iris, to przysłona przypominająca migawkę aparatu fotograficznego. Szesnaście tytanowych ostrzy, które można zamknąć ruchem pierścienia bezela, całkowicie zasłaniając tarczę. W jednej chwili zegarek przestaje być zegarkiem w klasycznym sensie – jego tarcza znika, znika też światło, jakie mogłoby się z niej wydobywać. Zostaje czysta, matowa koperta.

Po co to wszystko? Po co tak skomplikowana konstrukcja? Odpowiedź leży w taktyce. A dokładnie – w wojskowej zasadzie Zero Light Policy, którą od jakiegoś czasu stosuje armia szwajcarska. To zasada, która mówi jasno: podczas operacji – zwłaszcza nocnych – światło musi być całkowicie wyeliminowane. Nawet minimalny błysk może zdradzić pozycję.

A zegarki traser® – jak wiemy – mają rurki trytowe Trigalight, które świecą nieprzerwanie, choć dyskretnie. Dla cywila to zaleta, dla wojska – potencjalny problem. I właśnie dlatego powstał Iris. Żeby stworzyć zegarek, który w razie potrzeby można w pełni „wyłączyć”. Który przestaje emitować jakiekolwiek światło. Który znika.

Prace nad tą przysłoną trwały ponad półtora roku. Szukano odpowiednich materiałów, testowano mechanikę ruchu ostrzy, eliminowano tarcie. Ostatecznie postawiono na tytan – lekki, wytrzymały, odporny na korozję. Efekt? Mechanizm zamykania działa płynnie, bez oporu, niemal niezauważalnie. A sama przysłona robi wrażenie – nie tylko wizualne, ale też inżynieryjne.


Ciekawostka czy realna potrzeba?

Czy potrzebne jest to zwykłemu Kowalskiemu? Podejrzewam, że raczej tylko i wyłącznie jako ciekawostka. Coś, co można potraktować jako przyczynek do rozmowy ze znajomymi, pokazać, że ma się zegarek absolutnie inny od klasycznych.

Bo tak naprawdę geometria tego zegarka jest bardzo ciekawa. Stopień zaawansowania technicznego w budowie koperty też stoi na bardzo wysokim poziomie. A opcja Iris – czyli zamykanej tarczy – nie jest przecież opcją spotykaną na co dzień w markach zegarkowych.

To, co jeszcze wyróżnia ten model, to fakt, że po raz pierwszy zastosowano w nim technologię Super Powered trigalight®. I to już coś, co można docenić również w codziennym użytkowaniu.

Dlaczego Super Powered trigalight®?

Dlaczego zastosowano Super Powered trigalight®? Otóż – jak to zwykle bywa w marce traser® – nie chodziło tylko o efektowny dodatek, ale o realną poprawę funkcjonalności.

Trigalight, czyli mikrorurki wypełnione trytem, emitują światło bez przerwy przez 25 lat dzięki reakcji chemicznej. To światło, choć dyskretne, zawsze jest obecne – i na tym polega jego siła.

Aby jednak wycisnąć z tej technologii jeszcze więcej, pod spód każdej rurki dodano aluminiową tarczę, działającą jak lustro. Zadaniem tej powierzchni jest odbicie światła ku górze – czyli w stronę użytkownika. Dzięki temu światło staje się bardziej intensywne, lepiej ukierunkowane i skuteczniej wykorzystywane, mimo że stężenie trytu w zegarku nadal pozostaje na poziomie T25.

W praktyce oznacza to lepszą czytelność – szczególnie w warunkach ograniczonego oświetlenia. I właśnie to rozwiązanie, pozornie niewielkie, ma konkretne znaczenie użytkowe. Zegarek staje się jeszcze bardziej widoczny tam, gdzie światła jest najmniej – a przecież właśnie wtedy potrzebujemy go najbardziej.

Czy to zegarek do noszenia na co dzień?

Czy to model, który sam zakładałbym każdego dnia? Uczciwie mówiąc – raczej nie. Głównie ze względu na swoją specyficzną konstrukcję. Koperta Iris jest dość wysoka, co przy codziennym noszeniu może dawać się we znaki, zwłaszcza przy bardziej dopasowanych mankietach.

Ale z drugiej strony – to zegarek, który naprawdę przyciąga wzrok. Kiedy już trafi na nadgarstek, natychmiast widać, że to sprzęt zaprojektowany do zadań specjalnych. Techniczny. Wojskowy. I bez żadnych wątpliwości – wyjątkowy.

traser® P99 Iris to nie jest zegarek stworzony z myślą o cywilnym użytku, choć jak najbardziej można go nosić na co dzień. To model, który wyraźnie pokazuje swoje pochodzenie. System przysłony Iris, technologia Super Powered trigalight®, a do tego tzw. Double Case – czyli konstrukcja, w której wewnętrzna stalowa koperta osłonięta jest zewnętrzną obudową z polimeru wzmacnianego włóknem szklanym. Taka budowa pozwala znacznie lepiej absorbować wstrząsy i chroni mechanizm przed skutkami uderzeń, które w klasycznych warunkach mogłyby wpłynąć na precyzję chodu.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze limitacja. Każda z trzech wersji P99 Iris – różniących się paskami i sposobem mocowania – została ograniczona do zaledwie 300 sztuk. W tej chwili zegarki są jeszcze dostępne, ale zainteresowanie nimi rośnie.

No dobrze. Jakie jest moje zdanie?

Jak już mówiłam. Nie jest to zegarek, który sam bym nosił codziennie – jest spory, ma nietypową konstrukcję i swoje wymagania. Ale nie o to tu chodzi.

Iris pokazuje, że traser® nie boi się wyjść poza schemat i spróbować czegoś zupełnie innego. I za to ten model naprawdę szanuję. To zegarek, który przyciąga uwagę, daje temat do rozmowy i pokazuje, że nawet w tak dojrzałej branży jak zegarki, wciąż da się zrobić coś świeżego.

Cieszę się, że traser® idzie w tę stronę.

Udostępnij Udostępnij
Powrót do bloga